piątek, 12 lutego 2016

właśnie dlatego chciałem cie zapytać czy pojechałabyś ze mną do mojego domu i była przy mnie jak będę próbował ją przeprosić?

Rozdział 6
Zaniosłam bukiet w wazonie do salonu. Usiadłam przed nim na kanapie i wpatrywałam się w każdą różę. Chciałam mu wybaczyć ale to było zbyt wiele. Wybaczyłam mu złamaną obietnicę ale do tego kłamstwo... Nie uwierzę że zapomniał że je tam schował. Justin ma świetną pamięć. Nie zdarza mu się zapominać. Mój telefon po raz kolejny zadzwonił. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Nialla.
- Nom co tam chciałeś ? - zapytałam udając szczęście.
- Chciałem zapytać co robisz. Chciałem z tobą porozmawiać. Od kilku godzin próbuję się do ciebie dodzwonić - wyjaśnił blondyn. Był jakoś dziwnie smutny. To nie było do niego podobne.
- Przepraszam musiałam nie zauważyć - przyznałam.
- Mogę do ciebie przyjechać? - zapytał.
- Jasne. Czekam - po tych słowach nacisnęłam czerwoną słuchawkę tym samym się rozłączając. Pół godziny później już u mnie był. Przywitał się ze mną przytuleniem. Nie chciałam żeby mnie puścił. Chyba potrzebowałam trochę czułości.

- Aaa... Nie mogę oddychać - po mimo smutku w oczach zażartował.
- Co się stało ? - zapytałam gdy usiedliśmy na kanapie.
- Zakochałem się w takiej dziewczynie, a ona mnie chyba nienawidzi - przyznał patrząc w podłogę. - Tylko proszę nie mów nikomu.
- Jak to cię nienawidzi ? - zdziwiłam się. Jego nie da się nienawidzić.
- To koleżanka z Irlandii. Od dzieciństwa się znamy. Po tym jak pojechałem za jej namową do X Factor poznałem chłopaków i tak jakoś kontakt z nią mi się urwał. Ciągle o niej myślałem ale po jakimś roku przestała się do mnie odzywać. Jej mama powiedziała że mnie znienawidziła. Stwierdziła że cieszy się z mojej sławy ale czuje się zbędna - powiedział ze smutkiem.
- Przez tyle lat nic nie zrobiłeś ?
- Próbowałem ale ciągle mnie unika. I właśnie dlatego chciałem cie zapytać czy pojechałabyś ze mną do  mojego domu i była przy mnie jak będę próbował ją przeprosić? - zapytał patrząc mi w oczy. Wiedziałam że jeśli odmówię to będzie mu strasznie smutno.
- Jasne - zgodziłam się podnosząc z kanapy. - Kiedy jedziemy?
- A kiedy byś mogła ? - ucieszył się.
- Nawet zaraz - to był świetny pomysł wyrwać się z Londynu na jakiś czas.
- Może być jutro... o 7 ? - jego oczy wprost promieniały.
- Jasne - uśmiechnęłam się co odwzajemnił. - Przy okazji ... ile tam będziemy ?
- Ile będziemy chcieli. Możesz tydzień ? - zapytał na co pokiwałam głową. Po jakiejś godzinie stwierdził że musi się spakować więc pojedzie do domu. Po jego wyjściu najlepsze ciuchy wrzuciłam do walizki razem z potrzebnymi rzeczami.
- Cześć Simon - powiedziałam do telefonu słodkim tonem.
- Co chcesz ? - zapytał chłopak podejrzanie.
- Od razu muszę coś chcieć - zapytałam udając urażoną jego słowami.
- Tak. Zadzwoniłaś po 23 i do tego powiedziałaś "Cześć Simon". Po pierwsze nigdy tak nie zaczynasz. Po drugie zbyt słodko. Po trzecie...
- No dobra już dobra - przerwałam mu ze śmiechem. - Chciałam spytać czy zastąpisz mnie w szkole muzycznej ...
- A co będziesz w tym czasie robiła ? - już wiedziałam że się zgodzi.
- Pomagała Niallowi - zaśmiałam się.
- Przez ile ?
- Tydzień - odpowiedziałam.
- No dobra ale robię to tylko dlatego że cię lubię - zaśmiał się. Zapiszczałam z radości jak to zwykle robią nastolatki.
- Dziękuję. Dziękuję. Dziękuje. Jesteś wspaniały. Kocham cię - zapiszczałam ponownie. Chłopak ze śmiechem odpowiedział tym samum i się rozłączył. Sprawdziłam czy wszystko spakowała, poszłam wziąć prysznic po czym położyłam się do łóżka ustawiając budzik na 6. Długo jeszcze myślałam o Justinie zanim zasnęłam. Obudziły mnie dźwięki melodii ustawionej jako alarm. Chwilę minęło bym zorientowała się  że za godzinę umówiłam się z Niallem. To dodało mi trochę energii. Szybko zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Przebrałam się i umalowałam. Nałożyłam na siebie niebieską sukienkę do kolan żeby wyglądać w miarę elegancko. Niall wczoraj powiedział mi że będziemy spać w jego rodzinnym domu.Usłyszałam dzwonek i pobiegłam otworzyć.
- Cześć - przywitał się Niall z uśmiechem opierając się o futrynę.
- Hej. Jeszcze przecież 10 minut - powiedziałam patrząc na zegarek.
- Wiem. Przyszedłem wziąć twoją walizkę do samochodu - wyjaśnił.
 - A ok - odpowiedziałam wchodząc z powrotem do toalety. Nie zamykałam drzwi bo chciałam tylko poprawić makijaż. Blondyn poszedł do pokoju gdzie leżała moja walizka i po wzięciu jej wyszedł z domu. Pomalowałam jeszcze jedną cienką warstwę tuszu na rzęsach. Chłopak wrócił gdy nakładałam błyszczyk.
- Dobrze wyglądasz. Chodź już - zaśmiał się. Co też zrobiłam. Ostatni raz poprawiłam włosy i przejrzałam się w lusterku. Upewniłam się że wszystko wzięłam. Nałożyłam skórzaną, cienką kurtkę. Przełożyłam małą torebkę przez ramię i zamknęłam drzwi do mieszkania na klucz.Poszłam za niebieskookim do samochodu.
- Pojedziemy jeszcze do sklepu po jakieś słodycze i picie ? - zapytał chodź wiedziałam że i tak to zrobi.
- Jasne - zgodziłam się. Chłopak po wejściu do samochodu szybko ruszył. Zatrzymał się dopiero przed supermarketem. Naciągnął duży kaptur od bluzy na głowę między innymi ponieważ jak to w Londynie padało ale także żeby nikt go nie rozpoznał. Choć to było prawie że niemożliwe. Również to zrobiłam. Po wyjściu  samochodu poczułam krople deszczu na moich dłoniach. Blondyn od razu po wejściu do sklepu ruszył w stronę słodyczy. Jednak go powstrzymałam. Poprowadziłam go w stronę owoców. Wzięłam kilka twardych, zielonych jabłek i dużo truskawek. Dopiero teraz mogliśmy ruszyć po upragnione słodycze.
- Weźmy żelki - zawołałam gdy chłopak wiózł mnie w wózku i wrzucał na mnie różnego rodzaju jedzenie. Śmialiśmy się na cały głos. Kilka razu jeździliśmy w tą i z powrotem pomiędzy półkami ze słodyczami. Nie wiem jak Niall dostał prawo jazdy skoro nawet wózkiem nie umiał kierować. Kilka razy wywalił by mnie zawracając. Musiałam się mocno trzymać by nie wypaść. Oczywiście nie mogło zabraknąć Pepsi. Wszyscy dziwnie się na nas patrzyli. Po zapłaceniu poszliśmy do samochodu.
- Dobra teraz opowiadaj - zachęcił Niall. Spojrzałam na niego pytająco. - Wczoraj nie zdążyłem spytać co ci jest więc teraz mów.
- Nic mi nie jest - sztucznie się zaśmiałam.
- Problemy z Justinem ? - spojrzał na mnie kiedy staliśmy na światłach.
- Nom - niechętnie potwierdziłam.
- Co zrobił ? - zapytał.
- A czy to ważne ? Po prostu złamał obietnicę i później mnie jeszcze okłamał - oparłam się o szybę przypominając sobie wydarzenie. Chłopak złapał moją dłoń.
- Przepraszam - powiedział składając na niej pocałunek. Wpatrywał się w oznakowanie świetlne czy nie zmienia swojego czerwonego koloru.
- Nie masz za co przepraszać - przyznałam.
- Nie powinienem cię o to pytać i przy okazji psuć ci humoru - powiedział spoglądając na mnie tymi niebieskimi oczami.
- Przecież jesteś moim przyjacielem możesz pytać o co chcesz. Zielone - oznajmiłam gdy zorientowałam się że blondyn powinien już ruszyć. - Chcesz żelka ?
- Tak - zawołał z radością jak małe dziecko. Ostrożnie jechał ulicą.
- Jakie wolisz serduszka czy misie? - zapytałam nie wiedząc które wybrać.
- Misie - znów powiedział tonem pięciolatka. Kiedy wyjęłam je z reklamówki chłopak otworzył usta dając znak że mam go nimi nakarmić. Specjalnie wzięłam kilka naraz i wepchnęłam mu do buzi. Nie dało to oczekiwanego przeze mnie efektu ponieważ chłopak jakby to było normalne je zjadł.
- Mogę pytać cię o wszystko ? - upewnił się.
- Chyba tak - odpowiedziałam jedząc kolejnego żelka.
- OK. Spałaś z Jusinem ? - zapytał swoim niepoważnym tonem. Zaśmiałam się.
- Jasne. Wczoraj razem spaliśmy. Z Harrym też przecież spałam  - odpowiedziałam udając że nie wiem o co mu chodzi.
- Nie o to chodzi - zaczął się śmiać.
- A po co chcesz to wiedzieć ? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Bo powiedziałaś że mogę cię zapytać o co chce - wystawił mi język.
- Ale myślałam że zapytasz o coś normalnego.
- O mam pomysł! - zawołał. - Zagrajmy w pytania! Odpowiedzi muszą być trochę rozbudowane i dotyczyć przeszłości. Jeśli się nie chce odpowiedzieć to po prostu wyjaśnia się dlaczego.  Zaczynasz.
- OK. Udajmy że wszytko rozumiem. O właśnie! Kiedyś chciałam cię zapytać : jak wyglądał pierwszy pocałunek Nialla Horana? - udałam głos poważnej reporterki.
- Pierwszy pocałunek? Ohhh... Była o rok starsza. Poszliśmy się przejść i usiedliśmy w parku na ławce. Rozmawialiśmy przez dość długo. Ja w myślach miałem jak ją pocałować. Od dawna to planowałem. Kiedy spojrzała mi w oczy to jakoś wyszło. Chwile się całowaliśmy a jak spytałem czy zostanie moją dziewczyną odpowiedziała że nie bo jestem młodszy. Bardzo to przeżyłem. Chociaż później okazało się że ona wcale nie była taka idealna jak mi się zdawało. W sumie to cieszę się że się wtedy nie zgodziła - zaśmiał się. - To teraz ja... Jak poznałaś Justina?
- Hmmm... - zaczęłam rozmyślać.
                                 ~~~ 5 lat wcześniej ~~~
- Nie będę nigdzie szła - krzyknęłam do menażera mamy, który był dla mnie jak wujek.
- Musisz. Twoja mama chciała ... - zaczął jednak przerwałam mu.
- Powiedziałam już że nie - znów podniosłam głos po czym podeszłam do kanapy i położyłam się na niej opierając nogi o jej tył pozwalając głowie swobodnie wisieć w dół. Lubiłam tak leżeć. Lepiej mi się myślało. Usłyszałam pukanie i Ben, bo tak miał na imię menażer zaprosił tą osobę do środka.
- Kolejny dzieciak - powiedziałam znudzona obecnością chłopaka i przewróciłam oczami. Do góry nogami wydawał się być młodszy ode mnie.
- Justin jak miło cię widzieć - ucieszył się siedzący za biurkiem mężczyzna.
- To może ja już pójdę - podniosłam ręce za głowę by zrobić tak zwany przewrót w tył.
- Zostań jeszcze na chwilkę - powstrzymał mnie głos Bena. Ułożyłam ręce na brzuchu i wsunęłam się bardziej na kanapę by mi głowa boleśnie nie zwisała.
- Mówił pan że to ważne - powiedział chłopak. Miał dość ładny głos. Musiałam to przyznać choć jego obecność mnie denerwowała.
- No tak, chodzi o jutrzejsze nagrania... - zaczął jednak znów przerwało mu pukanie.
- Prosi pana na chwile James - oznajmiła znana mi sekretarka Cherry.
- Już idę - powiedział. Usłyszałam że podchodzi do drzwi. - Poczekaj na mnie.
- Dobrze - odpowiedział chłopak.
- A ty bądź dla niego miła. Przynajmniej się postaraj - powiedział Ben do mnie.
- OK spróbuje - powiedziałam. Dobrze mnie znał i wiedział że czasem gdy jestem zdenerwowana potrafię być wredna.
- Cześć - powiedział chłopak po kilku minutach podchodząc do mnie.
- Hej - powiedziałam lekceważąco nawet na niego nie patrząc.
- Jestem Justin - przedstawił się. Siadając tak jak ja i wyciągając do mnie rękę.
- Fajnie - odpowiedziałam patrząc w drugą stronę.
- A ty ? - ciągnął. Przewróciłam oczami po czym na niego spojrzałam. Miał brązowe oczy. Ciemne blond włosy przez leżenie miał je we wszystkie strony. Słodko się uśmiechał. Teraz zauważyłam że jednak był trochę starszy.
- Nel - uścisnęłam jego dłoń wystawioną w moją stronę.
- Dlaczego krzyczałaś ? - zapytał.
- Bo mogę - powiedziałam. Chłopak popatrzył na mnie dając znak że odpowiedź go nie zadowala. - Bo mama chce żebym poszła na jakiś tam bal.
- Ale jej tu nie ma - zdziwił się.
- Jej nigdy nie ma - nawet nie wiem czemu mu to powiedziałam. Prawie go nie znałam. Jednak wzbudzał zaufanie. Położyłam ręce na ziemi i odepchnęłam się nogami od ściany. Wylądowałam idealnie na palcach stup. Miałam to już wyćwiczone. Chłopak spróbował zrobić to samo jednak za lekko się wybił i po prostu wylądował na ziemi ciągle mając nogi na kanapie. Zaczęłam się śmiać.
- Pomożesz ? - zapytał błagalnie próbując się jakoś podnieść. Podeszłam do niego i jakoś udało mi się go zdjąć z kanapy chociaż teraz oboje wylądowaliśmy na podłodze. Śmialiśmy się na cały głos. Po chwili drzwi się otworzyły.
- Co wy dzieciaki wyprawiacie? - zapytał Ben wchodząc. Również zachichotał widząc nas. - Słychać was piętro wyżej.
- Próbował zejść z kanapy tak jak ja ale mu to się nie udało - wyjaśniłam podnosząc się z ziemi. Chłopak również to uczynił. Teraz mogłam go dobrze zobaczyć.
 Jego uśmiech zdawał się rozświetlać pomieszczenie. Nie chciałam się bezsensownie znów zakochać więc wyszłam. Lekko mówiąc głośno zamykając drzwi. Na dworze było już ciemno. Ludzie chodzili ulicami prawdopodobnie wracając do domu. Jak zwykle samochody stały w korku. To norma przecież to Ameryka. Tu zawsze są korki. Zimne powietrze owiewało moją twarz. Przed budynkiem po drugiej stronie ulicy była księgarnia. Tam postanowiłam więc pójść. Książki pozwalały mi zapomnieć o całym świecie. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Stanęłam na pasach czekając na zielone światło. Kiedy się pojawiło zrobiłam krok w przód chcąc już przechodzić jednak poczułam szybkie szarpnięcie do tyłu. Już miałam nawrzeszczeć na tą osobę gdy zobaczyłam szybko przejeżdżające przede mną auto. Trochę się przestraszyłam. Nogi same mi się ugięły. Przed upadkiem powstrzymały mnie silne ramiona osoby która mnie uratowała. Nareszcie mogłam zobaczyć tą osobę. Okazał się nią być chłopak z biura Bena. Miał na głowie kaptur i okulary zakrywające większą część twarzy. Zdjął mi jedną ręką słuchawki z uszu a drugą nadal trzymał.
- Nic ci się nie stało ? - zapytał przestraszonym głosem.
- Wszystko ok. Dziękuję - powiedziałam próbując ustać o własnych siłach. Justin obie ręce położył na mojej talii.
- Na pewno wszystko dobrze? - upewnił się.
- Mówisz tak jakby zależało ci na tym żeby mi nic nie było. To tak jakbyś się martwił - zaśmiałam się.
- No bo tak jest - powiedział całkiem poważnie. Spojrzałam na niego, a on zdjął okulary i włożył je do kieszeni.
- Nikt wcześniej się o mnie nie martwił - przyznałam patrząc w ziemię.
- To teraz ja będę - położył mi dłoń na podbródku zmuszając do popatrzenia sobie w oczy. - To gdzie idziemy?
- My ? - zdziwiłam się.
- No tak MY. Mam przeliterować ? M Y - zaczęliśmy się śmiać.
- Miałam zamiar iść do księgarni - przyznałam.
- A więc tam pójdziemy - powiedział i obejrzał się by bezpiecznie przejść przez ulicę. Prowadził mnie trzymając w talii jakby się bał że znów wpadnę pod samochód.
                                                          ***
Opowiedziałam tą historię Niallowi.
- Wow. Naprawdę Justin cię uratował? I tak zaczęła się wasza miłość ? - cieszył się jak głupi. Zaczęłam się śmiać.
- Jeszcze wtedy nie miłość. Mieliśmy dość ciężką drogę. A po za tym mieliśmy zadawać po jednym pytaniu! To nie fair. Czekaj na swoją kolej - udałam obrażoną. Widziałam jak blondynkowi oczy aż się świecą po mojej opowieści.
- Proszę opowiedz co było dalej. Błagam, błagam, błagam - spojrzał an mnie swoimi słodkimi oczkami.
- Patrz na drogę - zawołałam. Chłopak zrobił to co kazałam. - Naprawdę aż tak cię to interesuje?
- Tak, tak, tak - zaczął znowu.
- To już nie gramy w tą grę ? - zapytałam.
- Nie. Teraz mnie zaciekawiłaś. Opowiedz co się wydarzyło w księgarni? I co z tym balem? I dlaczego powiedziałaś że nikt się tobą nikt nie martwi?
- O rany. Po co ja ci to mówiłam? Teraz będę musiała ci opowiadać przez całą drogę historię mojego życia ? - zapytałam sarkastycznie.
- Tak - pokiwał głową a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- Ale ty masz zachcianki. Jak kobieta w ciąży - zażartowałam.
- Skoro mowa o zachciankach to zjadłbym coś - przyznał.
- Dość długo wytrzymałeś bez jedzenia - spojrzałam na zegarek. - Całe 40 minut minęło odkąd zjadłeś żelki.
- No już dobra daj coś do jedzenia - niecierpliwił się.
- Sięgnęłam na tylne siedzenie gdzie znajdowały się nasze zapasy i zobaczyłam jabłka. Nabrałam na nie ochoty więc wzięłam 2. Jedno z nich podałam chłopakowi.
- Serio ? Jabłko ? - zamarudził.
- Tak. Trzeba się zdrowo odżywiać.
- Jak je zjem opowiesz mi co było dalej? - zapytał poruszając brwiami.
- Ok - zgodziłam się nie mając wyjścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz