czwartek, 31 grudnia 2015

Prolog

Ucieczka to jedyna szansa na normalne życie. Można powiedzieć, że uciekłam do Londynu, gdy pojawiła się taka szansa od razu ją wykorzystałam. Miałam możliwość zaprezentowania się przed orkiestrą w Londynie. To była prawdziwa szansa na sukces. Po 7 latach doceniono moje starania. Potrzebowali wiolonczelistki. Mój nauczyciel od razu, gdy się o tym dowiedział wysłał moje zgłoszenie.Udało się. Miałam udać się na przesłuchania. Najgorsze było to czekanie. Karol, mój nauczyciel po występie powiedział, że nigdy nie zagrałam równie dobrze. Był bardzo szczerym człowiekiem więc mu uwierzyłam. Chodź podczas grania ręce niemiłosiernie mi się trzęsły. W końcu po godzinach czekania przyszedł czas na wyniki. Serce biło mi jak oszalałe. Karol wyszedł ze mną na scenę. Za nami może z 20-30 wiolonczelistów z nauczycielami. Dopiero teraz dostrzegłam wielkość sali i jurorów bacznie śledzących każdy ruch. Wcześniej patrzyłam jedynie na trzymany w rękach instrument. Usłyszałam jak jeden z jurorów zaczyna mówić. 
- Po długich, jak sami zauważyliście, naradach przyszedł czas na wyniki - uśmiechnął się do nas. - Pamiętajcie jednak, że pomimo tego które z was dostanie się do naszego zespołu, byliście na prawdę dobrzy. Każdemu poszło świetnie. Wygrała ... Nel Mic...halska... 
Trochę miał trudność z wymówieniem nazwiska. Spojrzałam na Karola. Nie docierało do mnie co się stało. Rozejrzałam się. Wszyscy patrzyli na mnie. Nie wiedziałam o co im chodzi. 
- Wygrałaś! Nela wygrałaś! - krzyknął Karol. Od razu podniósł mnie i obrócił przytulając. Nadal do mnie nie docierało. Ja wygrałam ? Rozbrzmiały brawa. Wszyscy uczestniczy zaczęli klaskać. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Udało się.